Posagowe problemy
Spośród prawie 600 tysięcy polis posagowych założonych przed 1989 rokiem większość została już wykupiona. Wypłaty były w większości przypadków śmiesznie niskie - pierwsze oferty PZU Życie wynosiły kilkaset złotych.
Praktyka pokazywała, że jeżeli klient był namolny i odpowiednio głośno zrugał przedstawiciela PZU, ten zwykle dorzucał dodatkowy tysiąc złotych. Część klientów te pieniądze przyjmowała i podpisywała oświadczenie o zrzeczeniu się dalszych roszczeń. Część jednak postanowiła powalczyć.
Opierając się o art. 358 par. 3 kodeksu cywilnego klienci PZU Życie wnosili do sądów o rozważenie interesów stron i podwyższenie wypłaty zgodnie z zasadami współżycia społecznego. Sądy zwykle przychylały się do wniosków i zasądzały odszkodowania w wysokości od 3 do 9 tysięcy złotych - choć zdarzały się przypadki odszkodowań w okolicach 12 tys. zł. Sądy nie miały dużo pracy - po pewnym czasie PZU Życie automatycznie proponowało pozywającym go klientom ugodę - wypłaty wynosiły wówczas od 3 do 4 tys. zł. Niektórzy wycofywali pozwy sądowe, mniejszość walczyła dalej.
Walczący powoływali się na zasady współżycia społecznego, gdyż wpłacone na polisy posagowe pieniądze często były odpowiednikiem kilkunastu pensji. Nikomu nie udało się jednak odzyskać całości (np. na podstawie wyliczenia, że wypłata powinna wynosić 12 x aktualna średnia pensja plus odsetki). Problemem był bowiem fakt, że w umowach wzajemnych (klient świadczy składki, PZU świadczy zwaloryzowane świadczenie) wkłady muszą być równe. Teraz sprawą zajął się Sąd Najwyższy i wydał bardzo sensowną decyzję.
Zdaniem Sądu Najwyższego umowy posagowe rzeczywiście są umowami wzajemnymi. Oznacza to, że wypłacane przez PZU świadczenia muszą być powiązane z wysokością składki. Ale... no właśnie. Skoro następowała rewolucja zmniejszająca siłę nabywczą składek, powinny być one podwyższane. A zatem kluczowe jest pytanie: czy PZU podjęło starania w celu podwyższenia składki (choćby pismo polecone z informacją o małej wartości polisy i zalecające zwiększenie wpłat). Wiele umów było bowiem kontynuowanych w III RP według starych składek - po ówczesne 100 czy 200 zł miesięcznie (odpowiednik dzisiejszego grosza lub dwóch). W rozpatrywanym przez Sąd Najwyższy przypadku klient nie otrzymał zalecenia zwiększenia składki. Dlatego też wyrok był niekorzystny dla PZU.
W uzasadnionych przypadkach warto powoływać się na powyższy wyrok (sygnatura III CZP 91/04) Sądu Najwyższego, gdyż pomoże on w uzyskaniu wyższej wypłaty z polisy posagowej. Ale wyrok ten oznacza także prawną śmierć polis o najniższej składce: Sąd Najwyższy wskazał, że ich wysokość ma duże znaczenie dla sprawy. Zatem jeżeli ktoś posiada polisę ze składką stuzłotową, której nie zwiększył mimo wezwań ze strony PZU (otrzymanie takiego wezwania jest kluczowe dla sprawy) - nie ma szans na otrzymanie wypłaty wyższej niż 2-3 tys. zł. Walczyć do upadłego powinny te osoby, których składki były wysokie oraz rzecz jasna te, które nie otrzymały propozycji zwiększenia składki.
Przypominamy, że obecnie oferowane polisy posagowe w PZU Życie SA nie mają nic wspólnego z tymi sprzed 1989 roku. Ich wartość jest bezpośrednio zależna od wpłaconych kwot oraz wyników inwestycyjnych. Ponadto mechanizm corocznego podwyższania składki dodatkowo zabezpiecza przed utratą wartości gromadzonego kapitału.
(05.07.2005)
|