NAWIGATOR:      Strona główna -> Ubezpieczenia na świecie

Eureko w PZU Lietuva

Podczas jednej z odsłon wojny z Eureko ogłoszono, że jednym z dowodów na złe intencje Eureko jest klęska inwestycji zagranicznych grupy PZU SA. Eureko zareagowało szybko: zaproponowało odkupienie aktywów "straconych". Ale PZU odmawia, bo gdyby Holendrom się udało, miałoby ogromny kłopot.

Łącznie grupa PZU wydała na zagraniczne inwestycje na Litwie i Ukrainie ok. 310 mln zł. Inwestycje te stały się jednym z pretekstów do oskarżania Eureko BV o działanie sprzeczne z interesami PZU. Mieli za nie odpowiadać ludzie wydelegowani przez Holendrów. Oskarżono ich publicznie o działania na szkodę spółki a inwestycje ukraińskie i litewskie uznano za pomyłkę.

Eureko BV nie zostawiło tej sprawy do przyschnięcia. 3 stycznia 2007 r. zaproponowało odkupienie inwestycji zagranicznych PZU za łączną kwotę 310 mln zł, czyli mniej więcej wartość aktywów zainwestowanych przez PZU SA. Zastrzegli przy tym, że ostateczna cena może ulec zmianie po przeprowadzeniu dokładnego sprawdzenia finansów spółek-córek. Z pisma ofertowego wynika, że Eureko obawia się m.in. nieznanego sobie zadłużenia wygenerowanego po odejściu z władz PZU przedstawicieli holenderskiego inwestora.

Reakcja PZU SA była, jak by to można ująć, spazmatyczna. Opublikowano bowiem oznaczony klauzulą poufności list ofertowy, łamiąc tym samym wszystkie możliwe zasady cywilizowanego prowadzenia interesów. My jednak nie narzekamy, bo dzięki temu możemy zajrzeć na chwilę za kulisy sporu.

Ranking banków dla firm

Z pisma wnioskujemy, że ofertę można by opisać następująco: jeżeli tak bardzo źle wam z powodu inwestycji zagranicznych, to nam je na razie oddajcie. Pokażemy co potrafimy a w przyszłości, po odzyskaniu kontroli nad PZU SA, oddamy wam spółki zależne.

Po pierwsze szalenie interesujący jest sam fakt złożenia oferty. Eureko BV daje do zrozumienia, że dzisiejsze władze PZU nie są w stanie rozwijać spółek zagranicznych, ponieważ nie mają do tego ani zdolności ani wiedzy. Trudno się z tą sugestią nie zgodzić, skoro zarząd PZU składa się z osób, które z ubezpieczeniami nie miały wiele wspólnego. Jednocześnie z histerycznej reakcji można wyciągnąć wniosek, że władze PZU nie mają pomysłu na zagraniczny biznes, ale czują, że szukuje się bat. Bo czymże innym byłby sukces PZU Lietuva pod rządami Eureko BV? Co więcej, otworzyłoby to zapewne drogę do oskarżeń o działanie na szkodę PZU - ale tym razem w drugą stronę, na poletko Skarbu Państwa.

Po drugie: widzimy, że Eureko BV nadal jest nastawione na przejęcie kontroli nad PZU. Oczekuje bowiem, że wraz ze spółkami zależnymi za swoje 310 mln zł otrzyma również prawo do używania znaku towarowego PZU. Ma to sens: rebranding spółek zależnych jest drogi i już nastąpił. Nie można ciskać Litwinami jak kotami od prawa do lewa. Skoro budujemy markę PZU Lietuva, to trzeba się tego trzymać. W przypadku realizacji scenariusza Eureko BV - czyli takiego, że kiedyś wreszcie pakiet kontrolny w PZU zdobędzie - spółki zagraniczne, doprowadzone już do zyskowności, byłyby cennym składnikiem grupy.

Po trzecie: Eureko BV nie ufa Polakom za grosz i zapewne ma rację. Żąda bowiem umownego zakazu inwestowania w spółki konkurencyjne wobec już istniejących. Szczerze mówiąc bylibyśmy zdziwieni, gdyby Holendrzy nie próbowali zabezpieczyć tej flanki. Biorąc pod uwagę dotychczasowe sposoby prowadzenia interesów w dziedzinach poza ubezpieczeniowych przez obecny "układ" (bo ileż można lecieć na fuksie i założeniu, że jakoś to będzie, bo przecież to my jesteśmy ci dobrzy?) wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby PZU wpadło na pomysł pobawienia się w robienie konkurencji.

Po czwarte: Eureko BV oczekuje, że PZU będzie reasekurować zagraniczne spółki na dotychczasowych zasadach przez rok. Z jednej strony jest to zaleta: PZU zarobiłoby na składce reasekuracyjnej. Z drugiej zaś wada: spółki mogłyby wykazać duże straty (choć byłoby to wyjątkowo naciągane, bo podstawą do wypłaty odszkodowania byłyby wypłaty dla ubezpieczonych Litwinów) a jeżeli nie, to po roku PZU mogłoby stracić umowę reasekuracyjną. Ale nie oszukujmy się: umowy reasekuracyjne są intratne i często pochłaniają cały zysk spółki zagranicznej.

Ranking banków dla firm

Eureko wyraźnie próbuje upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Proponuje, że udowodni, iż decyzja o inwestycjach w regionie była dobra, doprowadzając zapewne władze PZU do apopleksji gdyby rzeczywiście te okropne, obciążające spółki wyszły na prostą. Druga pieczeń: Eureko weszłoby na rynek, który już zna, poprzez spółki, które również już zna. Taka wiedza to co najmniej dwa lata oszczędności na powtórnej nauce, nie mówiąc już o kosztach wyrugowania PZU Lietuva z zajętego już rynku.

Trzecia pieczeń jest medialna. Eureko BV udowodniłoby, że zna się na tym, co robi, czyli na zarządzaniu spółkami ubezpieczeniowymi. A zarazem: że Polacy się na tym nie znają. Z punktu widzenia biznesu ta pieczeń jest bezsensowna, ale IV Rzeczpospolita Prokuratorska to taki dziwny kraj, w którym nie liczą się fakty, tylko konferencje prasowe. Uważamy to za bardzo zabawny humbug medialny.

Oczywiście do transakcji nie ma prawa dojść. Po upublicznieniu oferty nie bardzo jest już o czym rozmawiać. Eureko uzyskało tym samym dodatkową pieczeń: nie swoimi rękoma udowodniło, że PZU wcale nie uważa inwestycji zagranicznych za stracone lub błędne. A zatem, że zarzut w stosunku do Eureko jest typowo ziobrowaty, czyli pozbawiony podstaw.

That's all - jak mawiała Miranda Priestly.

      Przy okazji dodamy, że Eureko pozwało Skarb Państwa w związku z odwołaniem przedstawicieli inwestora z rad nadzorczych i władz spółek z grupy PZU. Jest to bezpośrednie złamanie umowy prywatyzacyjnej i naszym zdaniem Eureko musi ten proces wygrać. Ale nie ma tutaj niczego zaskakującego, więc nie widzimy sensu w rozwodzeniu się nad tym faktem w większym stopniu.

(5.03.2007)


 NAWIGATOR:      Strona główna -> Ubezpieczenia na świecie