NAWIGATOR: Strona główna -> Publicystyka i analizy |
|
Fatum nad PTU Polskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe SA jest firmą z wyjątkowo ciężką historią. Złe fatum wiszące nad byłym ubezpieczycielem upadłego Daewoo nie zniknęło, choć tym razem na szczęście nie podkopuje wyników finansowych firmy. Daewoo - upadek kolosa na glinianych nogach Ratunek dla zakładów Daewoo-FSO nie dotyczył jednak jednej ze spółek-córek holdingu, Towarzystwa Ubezpieczeniowego Daewoo SA. Firma ta powstała w zasadzie wyłącznie w celu wspierania sprzedaży samochodów koncernu. Dzięki niej można było oferować nawet trzyletnie pełne pakiety OC/Casco za darmo lub w symbolicznej cenie. W efekcie, mimo ogromnego jak na polskie warunki kapitału, został on przepalony na odszkodowania w szybkim tempie. Daewoo TU praktycznie nie istniało w innych działach ubezpieczeń poza komunikacyjnymi. Nie miało na czym opierać swojej strategii (czy raczej sensu istnienia) po upadku polis komunikacyjnych. Daewoo TU na skraju bankructwa Przez chwilę działała magia dużego udziału w rynku ubezpieczeniowym: w roku 2000 Daewoo TU zdobyło ponad 420 mln zł ze składek. Jednak firmy branżowe wiedziały, że udział rynkowy jest okupiony bardzo złym składem portfela ubezpieczeniowego, który przynosił i musiał przynosić straty. Dlatego też na liście zainteresowanych kupieniem Daewoo TU pojawiały się firmy dość egzotyczne, nie związane z rynkiem ubezpieczeniowym, za to z dużymi wolnymi pieniędzmi. ![]() Państwo postanowiło pomóc Daewoo TU, ponieważ wszystkie sprawy związane z żerańskim producentem samochodów były bardzo newralgiczne społecznie - a zbliżały się wybory. Pod egidą Węglokoksu padł pomysł stworzenia Polskiego Konsorcjum Finansowego - składającego się ze spółek Skarbu Państwa, które zasygnalizowało zainteresowanie kupnem 75% Daewoo TU. Plan upadł i Daewoo pozostało pod rządami komisarycznymi. Tragedia World Trade Center pozbawiła Daewoo TU szans na szybkie znalezienie inwestora strategicznego, telefony zamilkły i firma zaczęła dryfować. Nadludzkim wręcz wysiłkiem Dworakowi udało się wyprowadzić finanse Daewoo TU na jako-tako spokojne wody i towarzystwo przestało przynajmniej przynosić straty, choć jego kapitały w ogóle nie spełniały wymogów ustawowych. ![]() Wiosną 2002 roku nowym zarządcą komisarycznym został Anatol Adamski, którego nominacja wywołała kontrowersje. Adamski był wcześniej prezesem towarzystwa Universum-Życie (kiedyś nosiło ono nazwę Daewoo Życie). Pod koniec lat 80-tych był też prezesem PZU (jeszcze "Państwowego", nie "Powszechnego"). W 1996 roku przyczynił się do zajęcia przez Jana Monkiewicza (późniejszego szefa KNUiFE) stanowiska prezesa PZU SA. Adamski, jako dyrektor departamentu ubezpieczeniowego w Ministerstwie Finansów, zlecił Monkiewiczowi reprezentowanie interesów skarbu państwa w PZU, omijając w ten sposób ustawę antykorupcyjną (zgodnie z pozostawioną w niej furtką prawną). Monkiewicz równolegle pracował wówczas w Urzędzie Rady Ministrów, z którego nie chciał go zwolnić premier Włodzimierz Cimoszewicz. Drugim członkiem zarządu komisarycznego TU Daewoo została Grażyna Brocka, wcześniej prezes Compensy SA, nawiasem mówiąc niewiele mniej pechowej. O krok od upadku Przed zainwestowaniem środków przez nowych właścicieli doszło też do obniżenia kapitału towarzystwa: ze 100 do 2 mln zł. Przeciwko takiej operacji dramatycznie protestował zarząd Daewoo-FSO, który uważał, że jeżeli dopuszczono by możliwość dokapitalizowania w ten sam - niepłynny - sposób firmy przez producenta samochodów, mogłoby do tego dojść już dawno. Daewoo-FSO miało bowiem plan podniesienia kapitału towarzystwa posiadanymi akcjami. Apele pozostały bez odpowiedzi. |
NAWIGATOR: Strona główna -> Publicystyka i analizy |