NAWIGATOR:      Strona główna -> Publicystyka i analizy

Margaryna dla biznesmena

Redakcję e-insurance.pl odwiedził zaprzyjaźniony biznesman. Biznesman to może za duże słowo: prowadzi własną działalność gospodarczą, jeździ nie najgorszym samochodem, posiada własny domek i trochę oszczędności. Zapytał nas: ile będę dostawał po przejściu na emeryturę?

Postanowiliśmy przyjrzeć się dokładniej temu, co działo się z jego rachunkiem emerytalnym w drugim filarze. Biznesmen ten opłaca minimalną składkę ZUS-owską i wstąpił do OFE X w maju 1999 roku. Pierwsza składka wpłynęła dopiero we wrześniu (trzy powiększają zatem dług ZUS wobec jego funduszu).

Na początku marca 2002 roku wartość jednostek rozrachunkowych na jego indywidualnym koncie wynosiła 3.400 zł. Oznacza to zatem, że w ciągu 2,5 roku funkcjonowania reformy miał ogromne szczęście: nie zniknęła ani jedna wpłacana przez niego składka, nie licząc pierwszych trzech. Jego fundusz odnotowuje wyniki nieco lepsze od średniej rynkowej, ale daleko mu do liderów.

Zatem netto w ciągu roku jego konto emerytalne zwiększa się średnio o 1.360 zł. Postanowiliśmy zrezygnować z inflacji, aby wyliczenie jego przyszłej emerytury nie było obarczone błędem "mitycznych kwot netto" wynikającym z wartości realnej przyszłego pieniądza. Ma on obecnie 30 lat, zatem do emerytury pozostało jeszcze 35 lat opłacania składek. Na swoim koncie zgromadzi on 51.000 zł w dzisiejszej wartości złotego.

Przy założeniu, że przejdzie on na emeryturę dokładnie w wieku 65 lat kwota po odjęciu planowanej opłaty dla Zakładu Emerytalnego (7%) zmniejszy się do 47.430 zł. Suma ta zostanie podzielona przez średni okres życia - załóżmy, że się nie zmieni i wyniesie 77 lat. 12 lat razy 12 miesięcy daje nam 144. Przez taką liczbę dzielimy zebrane oszczędności. Wyjdzie nam z tych obliczeń, że z drugiego filaru emerytalnego jego miesięczna wypłata wyniesie 329,38 zł. Z pierwszego filara (ZUS) otrzyma najprawdopodobniej minimalną możliwą emeryturę, która dziś wynosi ok. 530 zł. W sumie zatem jego emerytura wyniesie 859 zł, od czego trzeba jeszcze odciągnąć podatek dochodowy. Skoro we wszystkich wyliczeniach zakładamy, że nic się nie zmieni, przyjmiemy 19-procentową stawkę podatku dochodowego PIT, pomniejszoną o tzw. kwotę wolną. 19% od rocznej emerytury wyniesie (10.308 x 19%) 1959 zł, pomniejszamy tę sumę o kwotę wolną w wysokości 518,16 zł i otrzymujemy podatek roczny w wysokości 1441 zł. Rocznie "na rękę" nasz biznesmen otrzyma zatem 8.867 zł co daje miesięczną emeryturę w wysokości 739 zł.

W chwili powstawania tego tekstu minimalna podstawa ZUS-owska wynosi 1.292 zł. Stopa zastąpienia dla naszego biznesmena wyniesie zatem 57,2%.

W rzeczywistości jednak będzie niższa. Emerytura będzie bowiem zmniejszona o okresy bezskładkowe: choroby. Nawet złamanie nogi i miesięczne zwolnienie lekarskie obniży wyraźnie i odczuwalnie wysokość przyszłej emerytury.

Gdyby w ciągu 35 lat nie opłacał składek rentowych, emerytalnych, chorobowych, wypadkowych i zdrowotnych, mógłby miesięcznie zaoszczędzić 472 zł. Aby zabezpieczyć się przed problemami związanymi np. z wypadkami czy chorobami, wykupiłby ubezpieczenie indywidualne - choćby w MediCover. Zapłaciłby za to ok. 250 zł miesięcznie (wersja zawierająca pobyty w szpitalu). Na emeryturę odłożyłby miesięcznie 222 zł. W ciągu 35 lat jego oszczędności wyniosłyby 93.240 zł. Gdyby całą tę sumę otrzymał Zakład Emerytalny, miesięczna emerytura brutto wyniosłaby (już bez doliczania wypłat pierwszofilarowych, ZUS-owskich) 602,18 zł brutto.

Nasz biznesmen nie powinien zatem narzekać. Z nowego systemu emerytalnego otrzyma więcej pieniędzy niż gdyby funkcjonował "poza" systemem (czyli np. w szarej strefie).

Jest tylko jeden problem. Teraz nasz biznesmen ma miesięcznie do dyspozycji ok. 4.000 zł. I nagle okazuje się, że realna stopa zastąpienia wyniesie 20%. Bez oszczędności własnych (choćby w ubezpieczeniowych polisach inwestycyjnych) nie da sobie rady. I nie mówimy tu nawet o utrzymaniu poziomu życia, gdyż realna różnica dla tego człowieka będzie niebotyczna. Nie będzie go stać na utrzymanie domu, samochodu i codzienną kanapkę z szynką. Pozostaną mu suche bułeczki z margaryną i rosół raz w tygodniu - życie emeryta wcale nierzadkie już dziś (można to sprawdzić w osiedlowych sklepikach).

Jedynym plusem tej sytuacji jest fakt, że dzięki reformie emerytalnej nie zawalą się finanse publiczne. Choć dla naszego biznesmena marna to będzie pociecha.

(27.05.2002)


 NAWIGATOR:      Strona główna -> Publicystyka i analizy