Złudne ubezpieczenia grupowe
Ponad dziesięć milionów Polaków ma wykupione ubezpieczenie na życie. Takie liczby padają w wyniku badań marketingowych oraz informacji nadzoru ubezpieczeniowego. Są to jednak polisy bardzo złudne, nie dające prawie żadnej ochrony.
Większość z nich to uczestnictwo w programach ubezpieczeń grupowych. Składka miesięczna wynosi czasem tylko kilka złotych, w większości przypadków oscylując wokół kwot 20-30 zł. W efekcie 50-procentowe inwalidztwo, które bezpowrotnie niszczy przecież plany życiowe, będzie skutkować wypłaceniem minimalnego odszkodowania. Czasem tylko 500-600 zł, co nie pokryje nawet podstawowych kosztów leczenia w pierwszym miesiącu.
Polisy grupowe dają fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Pracownik, który spotyka się - nawet na gruncie prywatnym - z agentem ubezpieczeniowym, często używa argumentu polisy grupowej. Agent z kolei, gdy dowie się o sumie ubezpieczenia traci chęć do przedstawienia oferty: jeżeli dana osoba jest przekonana, że takie ubezpieczenie jej wystarczy, namowy mogą trwać wieki i nie doprowadzić do żadnego efektu.
Zdaniem agentów i obserwatorów rynku ubezpieczeniowego konieczna jest kampania informacyjna dotycząca ochrony grupowej. Jej celem powinno być uświadomienie osobom z niej korzystającym realnej sytuacji. Wypłaty z polis grupowych są tylko drobnym dodatkiem do świadczeń z ubezpieczenia społecznego. Reklamując tanie polisy grupowe towarzystwa same podcinają pod sobą gałąź: Polacy są w niewielkim stopniu "wykształceni ubezpieczeniowo" i większość z nich uważa, że polisa grupowa zupełnie wystarcza.
Jedynym towarzystwem, któremu taka sytuacja nie przeszkadza jest PZU Życie. Największy polski ubezpieczyciel swoją pozycję zawdzięcza właśnie małym, tanim i w gruncie rzeczy nieskutecznym ubezpieczeniom grupowym. Wśród polis indywidualnych sromotnie przegrywa z konkurentami.
Rodzina zmarłej osoby, która otrzyma odszkodowanie w wysokości np. 2000 zł, nabiera przekonania, że całe ubezpieczenia życiowe to jedno wielkie oszustwo. To nieistotne, że prawda wygląda inaczej. Ludzie ci czują się ośmieszeni i odwracają się od ubezpieczeń indywidualnych. Tacy klienci - straceni w wyniku ich własnej niewiedzy - mogliby podnieść na nogi polski rynek. Kto pierwszy schyli się po ich pieniądze?

(1.05.2002)