NAWIGATOR:      Strona główna -> Poradniki ubezpieczeniowe -> Tanie ubezpieczenia zdrowotne
 

Tanie ubezpieczenia zdrowotne

Rynek prywatnych ubezpieczeń medycznych nareszcie się ruszył. Najbogatsi Polacy od kilku lat mogli wykupywać abonamenty w komercyjnych przychodniach, ale była to oferta niedostępna dla uboższych. Wejście ubezpieczycieli na ten rynek pozwoliło na obniżkę cen.

Główną barierą w rozwoju rynku prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych jest brak tzw. koszyka świadczeń. W koszyku tym, którego opracowanie kolejne rządy przesuwają w bliżej nieokreśloną przyszłość, miały znaleźć się usługi medyczne, do których ma prawo każdy ubezpieczony w ZUS lub KRUS. Mentalność postkomunistyczna - zarówno lewicy jak i prawicy z byłym AWS-em na czele - okazała się nie do przeskoczenia. Politycy zasłaniają się niemożliwymi do zrealizowania obietnicami konstytucyjnymi (prawo do bezpłatnej opieki medycznej ale i prawo do pracy - koń by się uśmiał) i pozostawiają wszystko tak jak jest. Świadczenia medyczne są zatem dostępne dla wszystkich, ale do września. Potem niech umierają, skoro pieniędzy wystarcza już tylko na pensje pracowników kas chorych, NFZ-ów czy jak tam jeszcze te urzędy nazwiemy.

Dostęp do porad medycznych dla osób bogatszych na szczęście istnieje. Spółdzielnie lekarskie i prywatne lecznice oferują szeroki wybór specjalistów w cenach od 50 do 120 zł za wizytę. Problem w tym, że sama porada niewiele daje - pacjenta trzeba jeszcze np. zoperować a tu limity się skończyły i pozostaje nam wyjazd na Słowację. W państwowym szpitalu zapłacić za operację nie mamy prawa, czasem zaś co gorsza już nawet łapówki nie pomagają. Prywatne szpitale z kolei nie powstaną, bo bez koszyka świadczeń nie są w stanie opracować cenników. Gdyby trzeba było płacić za wszystko, ceny przekroczyłyby akceptowalny poziom.

Skutkiem takich poczynań jest fakt, że możemy umrzeć leżąc pod baldachimem na grubej warstwie banknotów a rodzina będzie mogła na pocieszenie przeczytać o konstytucyjnym prawie do bezpłatnego leczenia, mając w telewizyjnym tle zadowolonego posła dowolnej proweniencji.

Ranking banków dla firm

Na prywatnym rynku ochrony zdrowia zasada "bogatszy płaci za biedniejszego" wbrew pozorom także istnieje. Nie jest przypadkiem, że pierwsze oferty Lux-Medu czy Medicovera były przeznaczone przede wszystkim dla osób, które są w stanie zapłacić 500 zł miesięcznie za zapewnienie całej rodzinie dostępu do prywatnego leczenia. Dzięki ich "złotym" abonamentom powstała infrastruktura lecznicza, pozwalająca na ustabilizowanie rynku. Gdy wpływy i koszty wreszcie się zbilansują, można przyjrzeć się "mocom przerobowym" i wyliczyć, ile czasu opłacany specjalista spędza bezproduktywnie, np. słuchając w gabinecie radia. Zwiększenie liczby pacjentów - do pewnego poziomu oczywiście - pozwala na lepsze wykorzystanie inwestycji. Dlatego zaczęły pojawiać się tańsze ubezpieczenia rodzinne, których koszt nie przekraczał 300 zł miesięcznie dla 3-osobowej rodziny. Obecnie ze stałych i jednorazowych abonamentów korzysta ok. 600 tys. Polaków.

Nadal jednak stawki te były zaporowe dla 70-80% społeczeństwa. Ponieważ wolne "moce przerobowe" nadal istnieją, trzeba było wymyśleć jakiś sposób na ich wykorzystanie. Pomysł podchwyciły mniejsze towarzystwa ubezpieczeniowe. Prywatnymi polisami zdrowotnymi zainteresowały się Cigna i InterPolska. Dopiero jednak wejście do gry PZU Życie, usilnie próbującego zdywersyfikować swój portfel ubezpieczeniowy obciążony "grupówkami", poważnie obniżyło ceny. Ważnym elementem kosztów prywatnej służby zdrowia jest zdobywanie nowych klientów. Towarzystwa ubezpieczeniowe, rozprowadzające polisy przez istniejącą już sieć agentów (ale także Internet) obniżają je do minimum, co pozwala na spadek ceny abonamentu - bo "polisa" to w praktyce tylko inna nazwa.

Dzięki temu trzyosobowa rodzina (dwójka 30-latków plus kilkuletnie dziecko) mogą uwolnić się od państwowego systemu opieki "pierwszego kontaktu" w cenie nie przekraczającej 140 zł.
W ramach tak niskich opłat nie można jednak oczekiwać mozliwości operowania się w prywatnym szpitalu. Polisy z najtańszej grupy dają dostęp do prywatnego internisty, pediatry, wizyt domowych, badań profilaktycznych. Czasem pakiety rozszerzane są o lekarzy medycyny pracy, wydawanie zaświadczeń niezbędnych do otrzymania prawa jazdy ale przede wszystkim o konsultanta medycznego w razie pobytu w szpitalu.
I to jest jeden z najbardziej interesujących elementów polis. Podczas pobytu w państwowym szpitalu nad głową lekarzy prowadzących stoi konsultant opłacany z prywatnych pieniędzy. Jego zadaniem jest obserwacja prowadzonego procesu leczenia. Sytuacja jest mało komfortowa dla lekarzy prowadzących - nie przyzwyczaili się jeszcze do tego, że ktoś patrzy im na ręce. Konsultant oczywiście nie ingeruje w sam proces leczenia. Będzie jednak ważnym i profesjonalnym świadkiem, gdy w wyniku błędów lekarskich pozwiemy szpital do sądu.

Na szczęście ten scenariusz rzadko będzie stosowany. Co w praktyce dają nam najtańsze polisy zdrowotne?
Po pierwsze koniec z ciągłymi kolejkami w państwowej służbie zdrowia. Jeżeli dziecko zachoruje, dzwonimy do przychodni i umawiamy się na dokładną godzinę lub wizytę domową. Nie trzeba już wlec zagorączkowanego syna w styczniowe mrozy do przychodni, w której odczekamy w kolejce trzy godziny w atmosferze pohukiwań emerytek, które wpadły z pytaniem czy mogą kupić jeszcze jeden preparat witaminowy i czy pomoże on na ból małego palca o prawej nogi. Przepraszamy te emerytki, które takich ekscesów nie robią ale my także żyjemy na tym świecie i obserwujemy życie.
Po drugie - szacunek okazywany naszemu planowi dnia. Specjalista, którego kadrowa (zwana czasem Human Resources Managerem) nie cierpi zbędnych zwolnień lekarskich, także doceni fakt, że po słaby antybiotyk na zapalenie gardła może pójść o 19. po skończonej pracy i że zajmie mu to pół godziny łącznie z dojazdem.
Po trzecie - dostęp do porad specjalistycznych spowoduje, że nie będziemy chodzić z rozlewającym się wyrostkiem robaczkowym przez kwartał (bo limity się skończyły) a gdy już się rozleje to przynajmniej służba zdrowia zaoszczędzi na poradzie, która przecież okaże się zbędna. Rozpoznanie zajmie góra kilka dni a w razie zagrożenia życia każdy szpital musi nas przyjąć. Mniej ekstremalny przypadek: kiedy ostatnio robiłeś(aś) sobie badanie wzroku u okulisty?
Po czwarte - w tymże szpitalu konsultant medyczny zapewni luksus przyjaznego nam człowieka, który poinformuje co nam jest i czy jesteśmy dobrze leczeni. Docenią to zwłaszcza te osoby, które musiały kiedyś iść na operację. Nie oczekujmy, że ktoś będzie stał nad naszym łóżkiem przez tydzień - nie jest to ani potrzebne ani szczególnie komfortowe. Świadomośc takiej opieki poprawi nam samopoczucie - co samo z siebie przyspieszy dochodzenie do zdrowia.

Droższe polisy jeszcze bardziej rozszerzają wachlarz usług.

Decyzja o wykupieniu prywatnej polisy zdrowotnej nie powinna być podejmowana w pośpiechu. Inne potrzeby mają rodziny z niemowlakiem, inne małżeństwa bezdzietne a jeszcze inne osoby nie związane. Najprostszy sposób to wygenerowanie symulacji kosztowych i przyjrzenie się (dokładne!) warunkom danej polisy przy określonej składce. Trzeba poświęcić na to co najmniej godzinę plus czas na wspólną dyskusję. Najgorszą rzeczą jest bowiem płacenie za produkt, którego się nie zna. Za złe decyzje nie odpowiada żadna osoba trzecia - sami gotujemy sobie swój los i warto o tym pamiętać.


 NAWIGATOR:      Strona główna -> Poradniki ubezpieczeniowe -> Tanie ubezpieczenia zdrowotne