NAWIGATOR:      Strona główna -> Kryminałki, śmiesznoty, ciekawostki
 

Czarny PR z PZU?

Czy pamiętacie Państwo medialną aferę wokół PZU z czasów władzy tandemu Wieczerzak-Jamroży? Jednym z jej elementów był tak zwany "czarny PR" - masa negatywnych informacji o grupie Eureko, wypluwana przez faksy we wszystkich ważniejszych redakcjach w kraju.

Jednym z materiałów był raport o sytuacji finansowej grupy Eureko. Przedstawiał on Holendrów w bardzo złym świetle. Sugerował m.in., że pierwszy pakiet akcji został kupiony za pieniądze pochodzące z kredytu. Gdyby tak było, oznaczałoby to złamanie polskiego prawa. Zarzut z tego raportu pojawił się powtórnie pod koniec ubiegłego roku - jest głównym filarem pomysłu byłego ministra skarbu na usunięcie Eureko z PZU.

Żaden z dokumentów nie był nigdy przez nikogo podpisany. Analitycy po zapoznaniu się z materiałami twierdzili, że dokument został przygotowany przez fachowców (sugerowano udział jednego z wielkich audytorów). Numery faksów były albo nieprawidłowe, albo też dostępne publicznie dla wielu firm i osób. Niektóre pochodziły z placówek Poczty Polskiej, gdzie każdy może skorzystać z usługi faksowej.

Ranking banków dla firm

W połowie ubiegłego roku prezes PZU Zdzisław Montkiewicz wydał polecenie spotkania z przedstawicielem firmy BTW. Firma ta zaproponowała przeprowadzenie transakcji, na której miała zarobić - a PZU stracić - ok. 500 tys. zł. Przedstawiciele PZU odmówili akceptacji tej transakcji, ale prezes nalegał. Do finalizacji mimo to nie doszło.

Rzeczpospolita poinformowała, że według jej informacji off-the-record suma ta miała był zapłatą właśnie za opracowanie raportu na temat Eureko. Gazeta przypomina, że działalność szefa spółki BTW nie należała do krystalicznych także w innych dziedzinach.

Jeżeli informacje Rzeczpospolitej zostaną potwierdzone, zagadka autorstwa tzw. czarnego PR-u będzie wreszcie rozwiązana. Były pracownik jednej z firm "Wielkiej Czwórki" (przed upadkiem Andersena było ich pięć) potwierdził, że suma 400-500 tys. zł jest zbliżona do wartości podobnych raportów zamawianych u audytorów. Stwierdził jednak, że najprawdopodobniej osoby nad nim pracujące świadomie interpretowały informacje zgodnie z "zamówieniem zleceniodawcy". W takim przypadku podpisanie się pod takim dokumentem byłoby końcem kariery zawodowej. Jest rzeczą oczywistą, że tym bardziej żadna z firm nie podpisałaby się pod nim (i najprawdopodobniej nawet by o jego istnieniu nie wiedziała). Taki raport jest bezużyteczny w normalnym obrocie biznesowym i PR-owym.

Nas jednak dziwi przede wszystkim postępowanie przedstawicieli obecnego rządu, który jak przypuszczamy, został zainspirowany stwierdzeniami z anonimowego dokumentu.

(31.01.2003)


 NAWIGATOR:      Strona główna -> Kryminałki, śmiesznoty, ciekawostki