NAWIGATOR:      Strona główna -> Publicystyka i analizy
 

Zapłaciłeś już łapówkę?

Już od czasów PRL-u wszyscy uczniowie wykupywali obowiązkowe ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków. W razie poważniejszego skaleczenia, złamania ręki czy nogi rodzic otrzymywał drobne odszkodowanie. Dzisiaj tego typu wypłaty z reguły nie przekraczają kilkuset złotych. Szkolne ubezpieczenia NNW dzięki efektowi skali (miliony ubezpieczonych) są smakowitym kawałkiem tortu dla wszystkich towarzystw. Duża składka, prosta procedura i małe odszkodowania - żyć, nie umierać.

System akwizycyjny towarzystw ubezpieczeniowych w praktyce niczym nie różni się od stosowanego przez wydawców podręczników. Najważniejsze jest przekonanie dyrektora, rady pedagogicznej lub nauczyciela, który zajmował się "od zawsze" zbieraniem takich składek do wyboru polisy danej firmy. Luksusową sytuację ma na tym rynku PZU SA, które siłą rozpędu nadal kontroluje grubo ponad trzy czwarte szkolnych polis NNW.

Dyrektorzy są zadowoleni, gdyż dzięki systemowi stosowanemu przez towarzystwa zawsze coś uskrobią, co dla marniutkich budżetów podstawówek, gimnazjów czy liceów bywa jedyną szansą na dodatkowy przychód. I znów czasem są to telewizory i magnetowidy, praktycznie zawsze zaś duże zniżki na polisy OC (poza uczniowskimi NNW szkoły muszą ubezpieczać się od odpowiedzialności cywilnej). Zniżki te sięgają 80%.

Czasem prowizje trafiają do nauczycieli. W każdej szkole znajdzie się pani Zula czy Małgosia, które od zawsze na początku roku prowadziły zeszyty wpłaty składek. Potem opłacały polisę pozostawiając dla siebie prowizję - od 10 do 30%.

Decyzje o wyborze ubezpieczyciela są podejmowane różnie: czasem jednoosobowo, czasem w gronie rady pedagogicznej. Najrzadziej zaś o zdanie pytani są rodzice. Tymczasem różnice w ofertach ubezpieczycieli mogą być bardzo duże. Tyle, że nie ma komu dopilnować interesów dzieci. Trzeba by poznać warunki ofert, przeprowadzić negocjacje. A pieniądze przecież niewielkie, co w połączeniu z ogólnym brakiem czasu rodziców prowadzi do polityki "machnięcia ręką".

Za 25-30 zł można wykupić bardzo różne polisy. W Cignie STU i AIG odszkodowanie z tytułu śmierci wyniesie ok. 7 tys. zł, w Nordei ponad 12 tys., w Warcie 7 do 9 tys. zł. Lider rynku, PZU SA, wypłaci od 5 do 8 tys. zł. W przypadku całkowitego inwalidztwa różnice są jeszcze większe: od 7 tys. zł w PZU przez 12,5 tys. w AIG aż do ponad 30 tys. zł w Cignie.

Najpopularniejsze polisy często nie obejmują innych wydatków: protez, leczenia szpitalnego. AIG, Cigna, Nordea i kilka innych firm wypłacają pieniądze również za każdy dzień pobytu w szpitalu. O takim świadczeniu u liderów możemy zapomnieć. Jednak nie wszystko co zagraniczne jest lepsze. Allianz za 25 zł oferuje wyjątkowo słabą i mało interesującą polisę - jej warunki skłaniają do zastanowienia się, czy przypadkiem firmie nie chodzi o nie sprzedawanie szkolnego NNW (może poza większymi pakietami, gdy warunki są indywidualnie negocjowane).

W szkole mogą zdarzyć się różne wypadki, niekiedy niezbędna okaże się nawet operacja plastyczna. Próżno szukać jej w polisie PZU, w niektórych ofertach traktowana jest jako kwiatek do kożucha (kilkaset zł w Generali), czasem zaś odpowiedzialność towarzystwa jest duża: ok. 2.000 zł w Cignie STU.

Z tej pobieżnej oceny nietrudno wywnioskować, że ubezpieczenie NNW może być wykupione w wersji z niskiej, średniej i wysokiej półki - i to bez żadnych różnic w cenie. Tak jak w innych polisach skierowanych do masowego klienta najważniejsze jest po prostu zainteresowanie porównaniem ofert.

Gdy kupujesz dziecku serek homogenizowany, zwracasz uwagę na jego jakość, składniki, efekt zdrowotny itp. Czy tak samo dokładnie wybrałeś(aś) dla niego szkolną polisę NNW? Jeżeli jeszcze nie - zajrzyj do szkoły. Uwierz nam, że warto.

(5.10.2002)


 NAWIGATOR:      Strona główna -> Publicystyka i analizy